Jak się pozbierać po rozstaniu?



Każdy z nas w swoim życiu dostał porządnego kopa od osoby, którą kochał bądź darzył ogromnym zaufaniem. Osobiście znam również parę osób, które poznało się w podstawówce i są do dzisiaj parą - nazywam ich szczęściarzami. Takich farciarzy jest niewiele, znaczną przewagę mają osoby, które zostały zranione przez swoją drugą połówkę. I tutaj dochodzimy do zasadniczego pytania: jak o tym wszystkim zapomnieć i jak dość do siebie? Powiem z własnego doświadczenia - jest kurewsko trudno. Mi po rozpadzie pomogli znajomi, skutecznie odciągali mnie od myśli, brali na różne imprezy, wspólne spotkania czy luźne pogaduchy które pomagały mi zapomnieć. Tacy znajomi to skarb. Kolejną odskocznią od myśli, które krążyły w głowie całymi wieczorami przed snem była muzyka. Puszczałem sobie fragmenty piosenek dzięki którym przypominałem sobie zajebiste momenty w swoim życiu i w mgnieniu oka opuszczał mnie przygnębiający nastrój. Oczywiście jak każdy wiele razy miałem dylematy, czy dać swojej połówce drugą szansę..
Zawsze w głowie pojawiała się nadzieja, że może coś się zmieni, że będzie lepiej i po prostu teraz się nie dogadaliśmy, nie wyszło to tak jak miało wyjść. Zapamiętajcie sobie jedno, jeżeli wasza połówka zraniła was w jakikolwiek sposób (zdrada, zerwanie etc.) to zastanówcie się setki razy czy chcecie dawać jej drugą szansę. Większość osób powie: "cholera, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki". Moim zdaniem większość osób zasługuje na drugą szansę. Pod warunkiem, że druga nie oznacza piętnastej. To samo tyczy się raz straconego zaufania, które ciężko jest później odzyskać. Zaraz po zerwaniu nie można każdego nowo poznanego człowieka wrzucać do jednego worka. Musimy nauczyć się podstawowej zasady: nie każdy jest taki sam. Na swoim przykładzie wiem, że jest to trudne, ale każdy po jakimś czasie da radę. Grunt to wziąć się w garść, żyć dalej i pamiętać o tym, że w końcu w waszym życiu pojawi się ktoś odpowiedni, dzięki któremu zapomnicie o tych wszystkich złych momentach waszego życia. Nie warto myśleć, płakać, rozpaczać nad czymś co widocznie nie było wam pisane. Nauczeni doświadczeniami na wszystko będziecie patrzeć inaczej, ale nigdy nie zamykajcie się przed nowymi znajomościami bo kto wie, może to właśnie ta jedna jedyna znajomość właśnie przytrafi Ci się jutro? :)

Na sam koniec zapamiętajcie sobie te dwa powiedzenia do końca życia, szczególnie drugie dzięki któremu moje życie po rozstaniu nie rozpadło się całkowicie w małe kawałeczki:
Jak kocha to wróci? Nie, jak kocha to nie zostawi.

Nie pozwól aby Twoje życie straciło sens przez kogoś, kto zwyczajnie nie był Ciebie wart.

Napiszcie również w komentarzach własne sprawdzone sposoby na ogarnięcie się!

Autor bloga:

63 komentarze:

  1. Cholera, to wszystko takie prawdziwe i tak dobrze powiedziane...
    Chyba zacznę tutaj przychodzić częściej.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dałam druga szansę,nie żałuję, jestem najszczesliwsza na świecie. Zawsze trzeba się porządnie zastanowić. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja rowniez dalam druga szanse i noe zaluje :-) w sierpniu urodzi sie nasze malenstwo mam nadZieję ze scali i zjednoczy nas jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś wspaniałym człowiekiem :) . Nie każdy ma odwagę mówić o takich rzeczach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdziwe i oczywiste. Ja poszłam w edukację i rozwój osobisty. Stawia na nogi jak nic innego. Ale aby to zrozumieć musiałam dostać tego kopa. Wszystko dzieje się w jakimś celu a czas pokaźne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dałem drugą szanse, zdradziła ponownie.. love sweet love !

    OdpowiedzUsuń
  7. A Tobie drogi Kamilu po tych wszystkich przejściach udało się jeszcze znaleźć odpowiednią osobę? Ja nadal czekam na kogoś takigo :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Co zrobić jeżeli wszyscy dotychczasowi przyjaciele obrali stronę byłego ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. �� ja mam aktualnie taka sytuacje

      Usuń
    2. "Przyjaciele" odeszlu wraz z bylym mezem.

      Usuń
  9. Tez dałam szanse po zdradzie. Byłam szczęśliwa przez pół roku, wszystko układało się dobrze. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam rozmowę jego z inną dziewczyna kiedy umawiają się na poznanie i seks. Oczywiście ta dziewczyna byłam ja, tylko pod przykrywką, żeby go sprawdzić. Jutro wraca z zagranicy (do tej pory udaje, że wszystko jest okej i nic nie wiem) pogadam z nim i go wyrzuce. Bardzo cierpię bo to mój pierwszy związek ale nie jestem wyjściem awaryjnym. Niby jest szczęśliwy, nawet 'jej' to napisał, ale ciągnie go do innych. Dostał moja miłość, mieszkanie, wszystko co chciał, lecz nie potrafił docenić. No cóż, to jest jego sprawa. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym kolejny raz nie popełniła błędu i nie wracała do niego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieto wez sie w garsc I kopa takiemu frajerowi nie jest wart jednego centa pozdrawiam

      Usuń
  10. Tez jestem świeżo po rozstaniu ,osoba ktora kochała ponad życie nagle mnie zostawila z tekstem ze "jednak Cie nie kocha" ciężko jest gdyż nic nie zrobiłam żeby zrywal i nic nie zrobię by to wszystko odzyskać ... Najważniejsze by wstac na nogi .. A najgorsze to to ze ciężko jest zaufać po raz kolejny ...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja właśnie jestem na takim etapie, żona odeszła do kochanka, po 25-ciu latach małżeństwa. Miała romans w pracy ok roku, jak się wydało...odeszła. Miną drugi tydzień,a ja dalej jestem śnięty,nie mogę się otrząsnąć, po prostu szok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać nie było szczęścia w związku i spełnienia skoro zostawiła i odeszła Ból minie i pozbiera się Pan po rozstaniu i zapewniam gdzieś tam czeka na Pana jeszcze szczęście Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
    2. Czas leczy rany...

      Usuń
    3. " Przysięgam Wam, że płynie czas, że płynie czas i zabija rany... tylko dajcie czasowi czas. "

      Usuń
    4. Ktoś kiedyś mi powiedział..... Czas nie leczy rany po prostu trzeba się przyzwyczaić do bólu...
      Zawsze w psychice to pozostaje kiedyś się z tego bd śmiać co teraz nas boli lecz trzeba czasu by przywyknąć do nowej sytuacji i iść do przodu.
      Życie bywa zaskakujące więc suncie do przodu z uśmiechem i nie odwracajcie się do tyłu

      Usuń
  12. Po tych słowach jest trochę lżej,to dobra decyzje żeby coś takiego prowadzić. Zaś w praktyce jest różnie,są lepsze i gorsze dni. Jeżeli ktoś skrzywdził,zadał cholerny ból to tak czy siak trzeba trochę czasu żeby zrozumieć niektóre rzeczy. Ty miałeś na tyle dobrze że był ktoś kto pomagał zapomnieć... Zaś Ja wierzę że kiedyś będzie dobrze sama sobie radzę i dzięki temu widzę jaką jestem silną kobietą. Z miłą chęcią poczytam nstp,wpisów. Osobiście nie potrafiłabym dać drugiej szansy,nie po zdradzie...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja zajęłam się pracą, zaczęłam chodzić na basen na odstresowanie. U z tym zaufaniem to prawda, jak raz je choć trochę podburzymy to bardzo ciężko je odbudować. Ja dałam szansę, ale po miesiącu stwierdziłam ze nasz związek to droga do nikąd. Samotność boli i doskwiera, ale trzeba sie otworzyć na świat i nowych ludzi a będzie dobrze. I podstawą jest to by nie tracić wiary we własną osobę! Amen

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie dajerady z niczym mam straszne mysli pokochałem ja i jej córkę strasznie tak wiem skrzywdziłem je dziewczyny wybaczccie mi ja naprawde was tylko mam was kocham Kasia kocham was strasznie

    OdpowiedzUsuń
  15. te dwa cytaty są tak bardzo podbudowujące że dziekuję tobie z tego miejsca!

    OdpowiedzUsuń
  16. W lipcu zeszłego roku rozstaliśmy się z narzeczonym.Miałam długo nadzieję że coś się zmieni..ok.2 miesięcy temu dowiedziałam się dlaczego tak na prawdę odszedł - ślub z koleżanką z pracy która spodziewa się dziecka. Strzał w samo serce.
    Chociaż już wiele czasu minęło to i tak zabolało.
    Postawiłam na siebie na razie i realizuje wszystko co sobie założyłam.
    Może kiedyś ktoś się trafi..

    OdpowiedzUsuń
  17. u mnie mija prawie dwa miesiace od rozstania, wszystko sie posypalo tak nagle, a ja wciaz placze po nocach, staram sie poskladac wszystko, mimo iz z drugiej strony jest calkowita olewka i tylko czasem dostane wiadomosc, ze kocha o teskni, dlatego ciezko odpuscic.. wczoraj spytal czy wybacze zdrade, chcial sie spotkac, dzis powiedzial ze wybiera ta druga..

    OdpowiedzUsuń
  18. ...wier­niej­sza niż pies...kochająca bar­dziej i czul­sza od naj­lep­sze­go kochan­ka czy rodzica...
    ...choćbyś wiele ra­zy ją porzu­cał i zdradzał...choćbyś nie wiem co dob­re­go lub złego zrobił...
    ...ona zaw­sze nieda­leko Ciebie...czuj­na i wrócić go­towa...go­towa przy­tulić i ukoić ból...
    ...go­towa wy­baczć każde roz­sta­nie...i zos­tać aż do os­tatniej chwi­li Twe­go życia...
    ...Two­ja samotność

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja podnosiłam się po rozstaniu 7 cholernych miesięcy. Mimo, że paradoksalnie rozstanie było z mojej winy, bo jednak mój dziwny charakter sprawił, że rozstałam się z partnerką - tak, jestem lesbijką. To była moja pierwsza miłość, pierwszy związek. I totalny spadek na dno. Przez te 7 miesięcy nic nie miało sensu, w ogóle nie chciało mi się żyć. Zerwałam kontakt ze znajomymi, nigdzie nie wychodziłam, nie imprezowałam - nie miałam na to ochoty. W końcu przyszedł taki moment, gdzie stwierdziłam, że nie mogę wiecznie użalać się nad sobą i swoim losem. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Mówią, że najlepszym lekarstwem jest druga miłość. Błąd. Próbowałam na siłę kogoś znaleźć i się zakochać. Nic to nie dało. Ba, bywało nawet jeszcze gorzej, bo w takich momentach uświadamiałam sobie, że jestem śmieciem. Że nikt nie mnie chce, nikomu się nie podobam, nikt nie chce na dłużej zagościć w moim życiu. Po wszystkich bezsensownych nowych znajomościach stwierdziłam, że nie tędy droga. Więc skręciłam w inną: poszłam na siłownię, odnowiłam kontakty, zaczęłam się odchudzać, zmieniłam fryzurę. Zaczęłam korzystać z życia, częściej się uśmiechać, mniej wymagać od ludzi jednocześnie dając wiele od siebie. I to jest moja recepta na złamane serducho.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja również dałam druga szanse, pomyślałam dlaczego nie, przecież można spróbować drugi raz.. Tak się starał żeby wrócić.. Lecz co mi po tym jak nawet dwa tygodnie nie minęło i napisał mi wiadomość.. Nawet nie powiedział w twarz.. tylko napisał, że jednak nie jest gotowy na związek.. Że może jako przyjaciele znajdziemy wspólny język.. Ja w tym momencie zakończyłam ta znajomość, może źle zrobiłam, bo tęsknię juz 2miesiące, a może i dobrze, po tym jak mnie potraktował. Po pierwszym zerwaniu pozbieralam się dosyć szybko,za drugim razem jest mi ciężko.. Szkoda, ze wyszło tak, a nie inaczej. Dziękuję Ci Kamilu za te wpisy, pomagają :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Chodziliśmy razem 4 lata, zakochany do szaleństwa, wspaniały ślub, rodziny świetnie się dogadują, z teściami wspaniały kontakt, urodziła nam się piękna i przede wszystkim zdrowa córka. Zamieszkaliśmy razem i zaczęły kłótnie o to że białe jest białe, a czarne jest czarne, „spaniem na kanapie” i problemami o to, że w ogóle jestem i oddycham. Gdy mała miała pół roku wyrzuciła mnie z domu i oznajmiła, że nie kocha i wcale nie chciała tego ślubu – 2 tygodnie później zdradziła przyznając mi się do tego. Nie umiem opisać bólu, który wtedy człowiek czuje, coś we mnie pękło.. kompletnie nic nie miało znaczenia, pustka. W jednym momencie tracisz zaufanie, szczęście, miłość, dom, rodzinę i patrzysz na to biedne małe dziecko, które nie ma pojęcia, że rodzice już ze sobą nie będą. Mija już prawie 3 rok…. W tym czasie próbowałem wybaczyć 2 albo 3 razy…. Wracałem do tej samej rzeki ślepo ufając i myśląc, że zapomnę, wybaczę albo po prostu, robiłem co mogłem, żeby ta mała królewna miała rodziców. Szczęśliwi rodzice, którzy są razem – każde dziecko tego potrzebuje. Za każdym razem przysłowiowo „dostawałem po dupie”. Aktualnie jestem sam, cierpię na bezsenność, patrzę w sufit bez celu, często po prostu siadam, chwytam się za głowę i szlocham mając ogromny ból, który nie mija, więcej pijesz. Cały dzień człowiek wytrzyma, ma zajęcie, pracę, obowiązki… jednak, gdy tylko przykryjesz się samotnie kołdrą i wtulisz w poduszkę… wszystkie myśli, wspomnienia, chwile i ból wracają jak bumerang, możesz próbować rzucać najmocniej jak się da..skurczybyk wraca. Żyję i uśmiecham się, żartuję często.. ale w środku krwawię, jestem nieszczęśliwy i nieufny. Nie znalazłem jeszcze na to lekarstwa.. mam nadzieję ze tym lekarstwem będzie czas. Jednak nie ma co się oszukiwać… już nigdy nic nie będzie takie jak kiedyś.
    P.S. Ci nieliczni szczęśliwi od podstawówki – dostali najlepszy prezent od życia.
    „JEDNA KROPLA MIŁOŚCI OZNACZA WIĘCEJ NIŻ OCEAN ROZUMU”
    M.B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stan ktory opisujesz u mnie trwa juz 2 lata i jak narazie tez nic nie pomaga. Nie ma nic gorszego jak rozpad rodziny ktora chcialo sie utrzymac ze wszystkich sil. Dlatego ze zalozylo sie ja z milosci

      Usuń
    2. Wiec doskonale się rozumiemy.. Życzę wszystkiego dobrego

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  22. Co to za życie jak niema obok osoby którą sie zajebiście kocha mija kolehny miesiac a ja coraz bardziej tęsknię mówią "czas leczy ran " haha zajebiscie ale to nie jest prawda co dzien kocham coraz mocniej wieżac ze przyjdzie dzień ze zapuka do moich drzwi i powie to co kiedyś :((

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciężko jest w ogóle zrozumieć dlaczego akurat to Nas to spotkało. Przecież jeszcze przed chwilą planowaliśmy kupno mieszkania,wspólne życie. I co z tym wszystkim ? Nic. Cholerna Pustka rodzierająca nas do kości od środka. Dzisiaj mija dokładnie dwa miesiące odkąd przeżywam ten stan i zamiast żeby było lepiej nic się nie zmienia a jest gorzej. Czas się zatrzymał dla mnie . Mój mąż nie mial z tym problemu ,najpierw chciał mi wmówić ,że nie układało się między Nami. Potem zaczął być oschły, obcy, nieobecny. Gdy zapytałam czy ma kogoś ? - zaprzeczył patrząc mi prosto w oczy. Ja głupia uwierzyłam. Przyjęłam do wiadomości informacje o rowodzie, o końcu o tym ,że moje życie już nigdy nie bedzie takie samo. To najgorsza forma rozstania jaka może być . Gdy jedna osoba się stara ,kocha, poświęca się a ta druga ma Cię najwyraźniej w dupie. Przez cały rok 2015 zmagałam się z przecwnościami losu on był na długotrwałym L4.To ja przynosiłam pieniądze do domu , to ja zmagałam się z problemami w nowej pracy , to ja dbałam o wszystko .I głaskałam go jeszcze po główce mówiąc ,że "będzie dobrze". Miłość polega na dawaniu nie tylko na braniu. Ja oddałam mu całą siebie , był dla mnie wszystkim. Nic ani nikt się poza nim nie liczył. Był moim przyjacielem,partnerem,kochankiem...to co dla mnie wydawało się niemożliwe do przerwania zostało zniszczone w jeden wieczór. Przepłakałam całą noc potem całe dnie a on po drygiej rocznicy naszego ślubu zabrał inną na walentynki w góry. Nigdy nie było go stać na szczerość, nigdy nie potrafił zachować się jak facet. Był , jest i zostanie pewnie cholernym tchórzem, któremu jak dzieje się krzywda biegnie do swojej matki. Dowiedziałam się o zdradzie od kogoś innego . Widziałam zdjęcia , wyznania miłości. A jak się z Nim spotkałam aby mu wszystko wygarnąć to mi powiedział ,że nigdy mnie nie kochał tak jak facet powinien kochać kobiete. Więc kim dla niego byłam? Zabawką? szkoda słów. Mój dotychczasowy świat runął ale dzięki znajomym i przyjaciołom pomału zaczęłam dostrzegać to czego do tej pory nie wdziałam . Zdjęłam te różowe okulary. I pomimo ,że boli nadal i pewnie jeszcze będzie bolało to wiem ,że nigdy nie był mnie wart. I kiedyś karma do niego wróci i to ze zdwojoną siłą. Obecnie jestem za granicą. Myślałam,że tak bedzie łatwiej zapomnieć ale on cały czas się odzywa. Wczoraj przeżywałam znowu kryzys - cholerny ból w żołądku, panika , niepokój ,płacz, strach. Nienawidzę tego. Nienawidzę jego.Postanowiłam być silna i nie dawać mu satysfakcji - usunęłam wszystko co było z Nim związane , zdjęcia, posty na fb,wiadomości,nawet numer telefonu i wiecie co ? ulżyło mi . Dzisiaj mam dobry dzień , chyba pierwszy od początku roku. Dzisiaj potrafiłam się uśmiechnąć na widok słońca. Idzie wiosna , nowe nadzieje kto wie może nowa miłość. Cholernie boje się być sama ale wiem,że jeśli Bój rujnuje nasze życie to tylko po to aby na tych ruinach powstało coś piękniejszego... Trzymajcie się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj się ciepło! Przeżywam to samo! Może czas wyleczy rany do tego stopnia żeby móc się szczerze uśmiechac i po prostu żyć :)

      Usuń
    2. Ehhh jaka ta historia jest mi dobrze znana :/ mam niestety to samo i trwa to już trzeci miesiąc. Człowiek obdarował drugiego bezgranicznym uczuciem, nie oczekując niczego więcej jak tylko odwzajemnienia tego uczucia. A co dostał w zamian? Nóż w plecy, to uczucie pustki o którym piszecie, oraz utracone zaufanie do osoby, która na to zaufanie w ogóle nie zasługiwała. Jak ktoś z kim spedziło się lata, z kim przeżyło się tyle pięknych chwil, potrafi z dnia na dzień odwrócić się i potraktować nas w tak wyrachowany sposób? Bo co? Bo się znudziła? Nigdy chyba tego nie zrozumiem. Mam jedynie nadzieje, że w końcu ten ból odpuści. Że odzyskam nadzieje na lepsze jutro i wiarę w miłość i w ludzi, czego sobie i wam wszystkim życzę. Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Wy się też trzymajcie!Ja nie tracę,nadziei że kiedyś znowu będe szczęśliwa. Chociaż codziennie budzę się i rycze. Trzeba nauczyć się żyć z samym sobą . To jest cholernie trudne ale możliwe. Wiecie co jest najgorsze - że on się nadal odzywa , zrobił to dzisiaj i jak nie odpisałam to zapytał "ale o co Ci chodzi?"....ból odpuści z czasem ,na wszystko potrzeba czasu. Ściskam!

      Usuń
    4. Ja codziennie budzę się rano i pierwsze co robie to myśle o niej!Czemu tak jest? Nie wiem.Mówią że czas leczy rany. Ja się z tym niestety nie zgodzę.Żal, ból, wspomnienia zawsze pozostaną. Samotność i tęsknota pozostanie dopuki nie znajdziemy kogoś kto nam tą pustkę wypełni. Nikt nie lubi być sam. Czasami dajemy drugą, trzecią, piętnastą szansę tylko dlatego że boimy się samotności. Tymczasem życie uczy, że - choć to oklepany tekst - nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki. Nie warto, bo gdy ktoś już raz zawiódł, zrobi to prędzej czy później po raz kolejny. Życzę szczęścia i znalezienia tej jedynej osoby która jest Wam naprawdę pisana.

      Usuń
    5. To prawda Marcin , samotonść pozostanie z Nami do momentu kiedy jej nie wpełnimy drugą osobą i nie poczujemy prawdziwego uczucia. Ja dzisiaj od rana ryczę i wydaje mi się ze popadam w depresję. Wszystko staje się obojętne i nieważne.

      Usuń
  24. Moje obydwa rozstania niestety nie skończyły się pozytywnie. Zostałam obdarowana ogromem "przemiłych, serdecznych, życzliwych" słów. Wiadomo, każdy ma prawo się pomylić, myśleć że się zakochał, mówić to tej osobie i każdy ma prawo zmienić zdanie. Nie rozumiem tylko dlaczego ludzie robią to w tak chamski, wulgarny sposób. Wyzywając, obrażając, wyśmiewając czyjeś słabości..wręcz celowo używając takich słów i sformułowań, które wiedzą, że trafią w serce, w żołądek, w plecy...dosłownie jak nóż wbity wszędzie.
    Jednakże szczególnie z tej drugiej relacji, mimo że zostałam tak a nie inaczej potraktowana na koniec wyciągnęłam trochę nauki dla siebie. Jesteśmy narodem który narzeka, który jest zawsze niezadowolony...niby Polacy są pracowici, ale z drugiej strony, jak mają coś zrobić to się nagadają za trzech, a najlepiej to "po trupach do celu". Tak więc ja byłam (ale mam nadzieję, że już nie będę) taką osobą, która narzekała, która radziła sobie z życiem tylko wtedy jak wszystko szło po mojej myśli, a gdy napotkałam problem...nie umiałam sobie poradzić. Oczekiwałam, że każdy będzie mnie głaskał po główce i pocieszał, a g*wno prawda. Teraz wiem, że takie zachowanie może kogoś nieźle wku*wiać.
    Pewnie tego, że się za bardzo angażuję w związki, oczekuję wielkiej miłości a nie wiem czy można mieć takie oczekiwania w XXIw. tego nie zmienię.
    Ale powiem wam, nie w każdym rozstaniu, ale pewnie kilka się takich znajdzie, siądźcie kiedyś sami ze sobą w zamkniętym pokoju, i przypatrzcie się sobie z boku. Takie rozstania bolą, ale też mogą nas czegoś nauczyć. Zmieniajmy się na lepsze, a nie jak niektórzy mówią "byłam/łem w porządku i co mnie spotkało? Teraz czas żebym był/a takim samym ch*jem dla ludzi jak oni dla mnie". Nie!! Wyciągajmy wnioski i zmieniajmy się na lepsze, nie teraz, to może innym razem, będąc lepszym człowiekiem nam się uda. Bo tak naprawdę to NIKT NIE JEST BEZ WINY. ;)
    Pozdrawiam, D.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jest też coś takiego jak miłość nieodwzajemniona.Ja kochałam i musiałam odejść,bo On mnie nie kochał lub odgrywał twrdziela.I co zrobić z takim bólem???
    Bardzo podoba mi się to powiedzenie:"Nie pozwól aby Twoje życie straciło sens przez kogoś, kto zwyczajnie nie był Ciebie wart."I tego się trzymajmy,trzeba mieć odrobinę szacunku do samego siebie!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Najgorzej to płaszczyć się przed kimś kto na to nie zasługuję i najzwyczajniej ma to w d*pie.

      Usuń
    2. Dokładnie. Najgorzej to płaszczyć się przed kimś kto na to nie zasługuję i najzwyczajniej ma to w d*pie.

      Usuń
  26. Łatwo powiedzieć :D. Dla mnie nie istnieje żaden sposób. Po prostu "czas pomaga przyzwyczaić się do bólu". Swego czasu byłam z chłopakiem, ale potem nasze drogi się rozeszły. I wystarczyłoby jedno jego słowo, bym dobniego wróciła. Niestety (choć może na szczęście) żadne takie słowo nie padło. Teraz - od niecałego roku - myślę, że jest już o niebo lepiej :).

    OdpowiedzUsuń
  27. Osobiście przeszłam to samo, byłam ślepo zapatrzona w tego jedynego.. Ale nie poddałam się pomogła mi wspaniała przyjaciółka, rodzice i brat. Aby zapomnieć i nie myśleć wyjechałam za granicę i zaczęłam nowe życie wciągając się w wir pracy. Po czasie całkowicie zapomniałam, że ten człowiek istniał. Noe warto wylewać łzy i robić głupoty przez jednego kretyna. Oczywiście miałam przez rok blokadę co do mężczyzn, ale poznałam cudownego i idealnego faceta. Każdy ma szansę na nowe szczęście. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak..ale co i ile trzeba przejsc,zeby to stwierdzic i "wyrownac poziom emocjonalny"..

      Usuń
  28. Może jestem trochę inna, ale to co tu przeczytałam po prostu mnie zdołowało, chociaż minęło bardzo dużo czasu od...no właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Dzięki, że istniejesz :)

    OdpowiedzUsuń
  30. W moim związku było różnie... 5 razy zlapalam go na pisaniu z innymi dziewczynami, też raz umowil się na seks. Niby nic nie było. Ogólnie dostał ode mnie 5 szans,ale za 6 razem przesadził i dostał wiązankę ode mnie na koniec. Nieee,żebym go obrazila. Wręcz odwrotnie. Podziekowalam mu za te 4 lata,ze go kochałam i byłam mu wierna nawet w tragicznych momentach naszego związku. Ciężko mi było przez 3 miesiące bo naprawdę go kochałam ale nie mogę być z kimś kto ma problem z wiernością i lojalnoscia.

    OdpowiedzUsuń
  31. dosc chaotycznie napisze bo nie wiem jak zaczac itp.
    ja bylem w krotkim zwiazku ale intensywnym.od 2 tyg jestem sam...
    Ja podjalem decyzje o rozstaniu /przerwie :(
    Moja milosc jest 12 tygodniu ciazy..
    cieszylismy sie ze zostaniemy rodzicami i to bardzo ale po jakims czasie ona zaczela dziwnie sie zachowywac ...bylem przekonany ze to hormony..
    zaczela mnie olewac z dnia na dzien coraz bardziej...na poczatku bylem cierpliwy ale jak zobaczylem jeden komentarz pod zdjeciem niby przyjaciela to cos mnie tknelo i zauwazylem ze pod prawie kazdym jego zdjeciem jest jaki jej komentarz na roznych portalach spolecznosciowych...
    co sie okazalo ze pisali codziennie do poznych godzin a do mnie przez kilka dni milczala...
    nie wierze juz w przyjazn damsko meska bo przykladem jestesmy wlasnie My. Znamy sie 7 lat ,dwa lata temu cos pekla i pewna granice przekroczylismy a pozniej nie bylo nam po drodze zeby byc razem az w koncu nastapil ten dzien ...
    byly rozmowy i klotnie o tego faceta ze on nic nie znaczy to tylko przyjaciel ...
    niestety odwazylem sie poprosic ja na dostep do Fb i tam sie zaczelo ...
    np. sniles mi sie :)
    bylem chociaz ubrany ??
    moze to dla niej nic dla mnei to juz jest proba flirtu z jego strony...
    mam za soba mega bagaz co do zwiazkow bo jestem slomianym wdowcem czy tez po toksycznym zwiazku...dogadywalismy sie od samego poczatku ,duzo rozmawialilsmy takze o pewnych granicach w zwiazku...
    ufalem jej wiec postanowilem to wszytsko jakos ppo ukladac sobie w glowie i tlumaczylem ze to hormony jednak ...
    po rozmowach nic sie nei zmienilo dalej milczala ,jak ja cos napisalem to zero odzewu albo odp bez zmian ,tak sobie..staralem sie ja jakos dowartosciowac ,byc przy niej ale tez nie naciskac ..z dnia na dzien to byla meka dla mnie bo pozeraly mnie mysli ze oni pisza itp a ja nie wiedzialem co sie dzieje ,jak sie czuje ,kiedy jesi wizyta u ginegologa bo nie chiciala mowic a jak juz powiedziala to ze zloscia...
    i tak ta przerwa trwa do dzis.
    dzisiaj dostaje smsa ze ona zaakceptowala moja decyzje o rozstaniu (gdzie bylo jasne powiedziane ze to przerwai to razem zdecydowalsimy).
    i ze teraz ja musze zakceptowac jej decyzje i dac jej spokoj...
    i tylko dziecko mnie trzyma na tym swiecie w tej chwilii ...nie wyobrazam sobie zeby dziscko mialo osobno rodzicow wiec coraz wiecej mysle ze lepiej jeden na cale zycie niz dwoje osobno!!!


    OdpowiedzUsuń
  32. moja historia zabrzmi strasznie po wyznaniu kolegi powyzej... ja jestem "tym trzecim"... spotkalem w pracy dziewczyne... swietnie sie gadalo, odezwe sie... 3godzinna rozmowa telefoniczna o niczym... na drugi dzien sama zadzwonila, i dalej juz poszlo, swietna przyjazn... tylko zaczelo wygladac na cos wiecej... ale ona ma dziecko z wczesniej i aktualnego faceta... za dwa miesiace maja slub... to musi sie skonczyc zanim sie na dobre zaczelo... i tu sie pojawia problem, nie potrafimy, dobrze wiemy ze to nie w porzadku, ze sami sie katujemy... "zrywamy"... na dzien, bol taki ze trzeba brac wolne z pracy bo czlowiek niezdolny wyjsc z domu czy rozmawiac z kimkolwiek... wiec przestajemy sie oszukiwac, pada "kocham Cie", "ja Ciebie tez, ale to nic nie zmienia, wyjde za niego, nie potrafie mu złamać serca"... czas leci, zostaja tygodnie... znamy sie ledwo poltorej miesiaca a czujemy i zachowujemy jak wciaz kochajace malzenstwo ze stazem 15letnim, ludzie nie znajacy nas za takie nas biora, tak komentuja... ja juz sobie nie wyobrazam dalszego zycia bez niej w nim... jak ledwo kilka tygodni moze przy pomocy najwspanialszego uczucia na swiecie zniszczyc cala chec do dalszego zycia? z dnia na dzien ciagla hustawka, niewyobrazalne szczescie gdy mamy mozliwosc chociazby porozmawiac przez telefon, i bezdenny dol gdy wraca mysl ze zostaly juz tylko dni... ze gdy ja wyje w poduszke oni sa razem... ale to jeszcze tylko dwa dni tortur, i znow przez kilka godzin bede najszczesliwszym czlowiekiem na Ziemi... moze juz ostatni raz... mysle ze wiekszosc tu kojazy "miasto aniolow", pada tam pod sam koniec bardzo wazny tekst, taki ktory aktualnie trzyma mnie przy zyciu i jest calym jego sensem... " I would rather have had one breath of her hair, one kiss of her mouth, one touch of her hand, than eternity without it. One." = "wybralbym jeden wdech zapachu jej wlosow, jeden pocalunek jej ust, jeden dotyk jej dloni, niz wiecznosc bez. JEDEN"... a to juz za dwa dni, znow bede przez dzien w raju... a przyszlosc? kogo interesuje przyszlosc? kogo interesuje rozsadek skoro mogę spędzić dzień z NIĄ? "jak sobie poradzic po rozstaniu" bedzie problemem tego przyszlego mnie, ja teraz potrafie myslec tylko o wtorku...

    OdpowiedzUsuń
  33. Byliśmy razem rok... Rok aż za dużo, widziałam w nim przyjaciela, swoje oparcie, zawsze gdy miałam problem szlam do niego a on ze swoimi do mnie... Mimo tego, ze powiedział 2x ze kocha inna wybaczylam mu to i pozwolilam wrócić do siebie, byłam mu wierna, nie myslalam o innych facetach, ufalam mu i wierzylam,podczas każdej kłótni jak się zdenerwował i mnie zwyzywal od idiotek, tepych a nawet Puszczalskich Wybaczalam wierząc ze tak nie myśli. Gdy mnie ignorował, olewal, miał w dupie Plaszczylam sie przed nim. Robilam dla niego wszystko aby pokazać mu jak bardzo go kocham ślepo wierząc ze kocha mnie tak samo , sluchalam ze jestem miłością jego życia, stawałam przeciwko innym aby go bronić. Oddalam mu cale swoje serce które Zniszczył doszczętnie. I co z tego miałam? Zerwał ze mną dzien po moich urodzinach mówiąc ze mnie nie kocha, ze mnie nienawidzi , gdzie dzień wcześniej twierdził ze kocha. Na dowodzenia usłyszałam, ze jestem najgorszym koszmarem jego życia, ze powinnam się leczyć ponieważ jestem psychiczną osoba.
    Wiele nocy przeplakalam ale po przeczytaniu tego postu doszlam do wniosku ze dość ! Ze nie będę marnowac łez, ponieważ już się naplakalam będąc w tym zwiazku. Dziękuje Ci Kamilu za to, ze te słowa wzbudziły we mnie pewność siebie w tej kwestii, ze moje życie nie powinno tracić sensu dla osoby, która nie doceniała kogo przez ten cały czas miala.

    OdpowiedzUsuń
  34. Witam
    Jestem aktualnie w trakcie postępowana rozwodowego i w 100% zgadzam się ze słowami w arykule. Bardzo trudno jest jednoznacznie przekreślić to co w sercu i umyśle nosimy. To prawda że każdy ma dylemat czy słuchać serca czy rozumu? Aby odpowiedzieć na to pytanie trzeba podejść do tematu indywidualnie zrobić rachunek w naszym życiu. Uważam że aby dać komuś drugą szanse,to ta osoba musi tego chcieć i o to zabiegać. Musi zrozumieć co jest powodem nie zadowolenia z niej. Obydwie strony muszą wykazać się dużą empatią do drugiej strony. Ale do tego potrzeba zrezygnować ze swojego ja i kierować się myśleniem my.
    Ja aktualnie bardzo chcę poznać nowych ludzi, którzy wniosą w moje życie dużo pozytywnej energi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  35. Kazdy zwiazek jest inny, mezczyzni i kobiety inaczej podchodza do relacji.zyjemy w innych czasach niz nasi dziadkowie i rodzice. Kiedys zycie pod jednym dachem dwojga osob bez slubu bylo niemozliwe, rozwody tez. Jako, ze czasy inne, wiec i mnie sie trafilo byc na czasie, znaczy zostawic bylego meza, nie dla kogos innego, po prostu odejsc. Sama wychodze z zalozenia, ze pielegnowanie zwiazku obowiazuje obie strony, w moim przypadku to ja dawalam a po drugiej stronie byl egoista swiecie przekonany, ze ja bylam obok, jestem i bede i nic nie trzeba z tym robic, bo zbyt glupia jestem by odejsc i zostawic wszystko. Odeszlam, a pozniej dalam druga szanse. Zadzialalo na krotko, jak dla mnie zmarnowane kolejny rok czy dwa. Dzis odeszlabym raz i na zawsze. No wlasnie, mimo ze ja odeszla, to cierpialam nie wiem co to bylo, czy przywiazanie? I tak gdy myslalam o tym rozstaniu zastanawialam sie "przeciez mi jest zle w tym zwiazku, a jednak boje sie tego zostawic, a co robia kobiety, ktore straca ukochana polowke w tragicznych okolicznosciach". Zyja dalej. Tak, wiec postawilam sie na miejscu takiej kobiety, w mojej swiadomosci on umarl, odszedl nagle mimo, ze jeszcze byl obok ja sie oswajalam z mysla, ze go nie ma i nie bedzie, ze przyszedl czas na zycie bez niego. Moim zdaniem w kazdym normalnym zwiazku widac, ze cos jest nie tak, tylko trzeba chciec to zobaczyc, ja wiele razy mowilam,nie chce tak zyc, on nie sluchal, bo byl pewien siebie. Od 20 lat jestem w innym zwiazku, znaczy ze mozna inaczej, zycze wszystkim porzuconym by zastanowili sie czy nie bylo ich winy w tym, ze ktos odszedl, by znalezc prawdziwy zwiazek, porzucajacyn zycze by juz nie wracali, wystarczy raz godzic sie z trudna sytuacja, po co to robic kilka razy i byc jak widz ogladajacy kiepski film ze swoim udzialem.

    OdpowiedzUsuń
  36. Ostatnio dałem jej trzecią szansę, po niecałym tygodniu znów mnie okłamała.

    OdpowiedzUsuń
  37. po 10 latach związku usłyszałam: "Duszę się w poczuciu marnowania swojego życia z Tobą. Nie kocham Cię od 4 lat się z Tobą męczę i jestem nieszczęśliwy. Liczyłem na cud, że się zmienisz" - z dnia na dzień usłyszałam takie słowa od osoby, którą kocham nad życie.Tak jak większość pisze rozmowa jest ważna, mój ex udawał,że jest ok, zamiast rozmawiać. Jeśli od tylu lat się męczył, to dlaczego ze mną był ?(mieszkaliśmy razem od 8 lat, a o ślubie nie było rozmowy)Był, bo obiadek był, posprzatne i uprane też było, taksówka z imprezy też był, ktoś do łóżka też był. Minęło 4 miesiące myślałam, że się nie pozbieram. Ale teraz uświadamiam sobie, że tylko ja tak naprawdę tego człowiek kochałam, a on mnie nigdy. Nigdy z niczego nie potrafił zrezygnować, a jeśli to zrobił to tylko po to, żebym się odwaliła. A i tak robił jak chciał. Latami mnie okłamywał. Nigdy niczego mu nie zabraniałam, nie wymagałam rzeczy nienaturalnych, nie oczekiwałam, akceptowała i kochałam go takim jakim był, a był cholernie trudnym człowiekiem. Zawsze wspierała, zawsze mógł na mnie polegać. W tej całej sytuacji i upodleniu się, kiedy błagałam, żeby mnie nie zostawiał, okazało, że więcej serca mieli dla mnie obcy ludzi niż on. Zabrał mi najlepsze lata życia. Mam 33 lata jestem sama i nie mam nic, bo postawiałam wszystko na jedną kartę. Nigdy tego nie należy robić, trzeba myśleć w związku też osobie, żeby w takiej sytuacji nie tracić wszystkiego.Wybaczyłam mu tylko dlatego, że nie mam w naturze żyć nienawiścią. Ja za rok dwa stanę na nogi i będę żyć dalej, a on jeśli ma serce będzie musiał żyć z świadomością, że skrzywdził i zniszczył komuś życie, przez swój egoizm. Nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze ułożę sobie z kimś życie.Bo jak wyprzeć tą miłość do niego? Bardzo bym chciała być kochaną żoną i spełnioną matką.Bycie samemu jest do dupy. Wszystkim życzę,szczęścia i spełnionych związków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie usłyszałam nic, nawet nie miał odwagi powiedzieć, że nie kocha... wyszedł. Potem wrócił prosiłam: "jeśli nie jesteś pewny, to nie wracaj, za dużo bólu mnie to kosztuje". Wrócił, wytrzymało kilka miesięcy i znów mnie zostawił. Za kilkanaście dni minie 11 lat gdy poznaliśmy się w necie. Teraz jestem po czterdziestce. Zastanawiam się co takiego zrobiłam temu człowiekowi. Kim trzeba być, żeby tak potraktować druga osobę? Przestał mnie kochać, mógł powiedzieć, dać mi szansę na życie, a teraz... Jak ja bym chciała mieć 33 lata...

      Usuń
    2. I jeszcze. Uważajcie na kogoś, kto tak bardzo mówi o rodzinie, bo może okazać się, że jedyną rodziną dla niego jest ta, którą już ma (rodzice, rodzeństwo) - i albo się podporządkujesz całkowicie albo on się obrazi, będzie w "złym nastroju", nie będzie mu się chciało do was odzywać. Dla takiego człowieka słowo "kompromis" oznacza - ja teraz zrobię coś dla ciebie (co właściwie nie wymaga ode mnie wysiłku), ale oczekuję, że następnym razem ty bez zająknięcia zrobisz dla mnie coś (czego nie lubisz), ale mnie na tym zależy. Jednego dnia jest dobry, uśmiechnięty, a drugiego nagle już coś mu nie pasuje, zamiast pogadać, zamyka się w swojej skorupie i odpycha.
      Ale dość tego! Tyle lat straconych. Tak, straconych, bo mimo dobrych chwil, to jednak to, co budowało się nagle legło w gruzy. Już tego nie ma. Ma się poczucie, że cały ten czas po prostu przeciekł przez palce. Większość z Was jest tu młodych, więc nie pozwólcie aby ten czas, który pozostał również był stracony. Wiem, to boli, dobrze się mówi. Ale wołam też do siebie. Zawsze to lepiej, że teraz, niż za dziesięć lat. Ja już nie wybuduję zamku. Może będę już sama do końca. Ale w tym związku też często byłam sama. Jeśli sobie zupełnie nie radzicie, idźcie do psychologa. Zbyt długie zamartwianie się prowadzi jedynie do choroby. Niestety o tym też się przekonałam na własnej skórze. Więc gdybym za tydzień miała zginąć, to nie chcę ostatniego tygodnia przeżyć na łzach, za kimś kto być może nigdy mnie nie kochał. Powodzenia i trzymam kciuki.

      Usuń
  38. Tylko jest jedno pytanie skąd wiedzieć czy to ona n8e była warta mnie czy ja jej. Skoro ona już jest w innym związku... A ja dręcze się mimo że robiłem dla niej wszystko

    OdpowiedzUsuń
  39. Dzisiaj mam 16 rocznice ślubu a tydzień temu mąż trzeci raz mnie oszukał jest hazardzistą znowu narobił długów ...obiecał ze już nigdy nie będzie grał ale wykorzystał moje zaufanie po raz kolejny jestem w rozsypce i niewiem co robić bo kocham go całym sercem mamy dwójkę dzieci ale czy czwarty raz można zaufać .....

    OdpowiedzUsuń
  40. Wczoraj mnie zostawił. Moja pierwsza miłość po 1,5 roku. Tyle wspólnych wspomnień, planów na przyszłość... Żeby dowiedzieć się, że już nie kocha. Wiem, że była moja wina w dużej mierze, dostrzegam ją i chcę naprawić, wiem, że się da. Ale jak, kiedy osoba, która przez tyle czasu szalała wręcz na punkcie drugiego, chciała być obecna w każdej chwili życia drugiego i spędzać wspólnie każdy dzień i godzinę, ignoruje przez dwa tygodnie każdą wiadomość, odrzuca połączenia i w końcu mówi, że to koniec... I drugiej szansy, na którą każdy zasługuje, nie będzie nigdy... Nie potrafię myśleć o niczym innym. Nie potrafię się pozbierać. Tak bardzo mi na Nim zależy, nie wyobrażam sobie, żeby miało Go zabraknąć w moim zyciu, a na to wygląda... Czuję się oszukana. Tyle czasu starał się, zapewniał o miłości, wręcz do przesady interesował się, wysilał na romantyczne gęsty. Później "mam mętlik w głowie, jestem z tobą tylko przez wzgląd na sentyment", a w końcu "to koniec. Nie kocham już". A dawał nadzieję, mowik, że jeśli zmienię w swoim zachowaniu pewne rzeczy, będzie dobrze. Zmieniłam, a mimo wszystko z dnia na dzień coraz bardziej ograniczał kontakt, by w końcu zerwać całkowicie... Potraktował mnie jak zużytą zabawkę, nie jak osobę, którą kochał tyle czasu i dla której był gotowy zrobić wszystko. Po tym wszystkim drugiej szansy dać nie chce... A ja wciąż mam nadzieję że wróci. Odezwie się i powie, że chciałby spróbować jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  41. Każdy z nas inaczej przeżywa rozstanie. Cierpimy,wydaje się nam,że to już koniec świata,że to była ta jedyna osoba i że już nigdy.... A tu zaskoczenie. Życie płynie sobie spokojnie swoim torem,a my po pewny czasie zaczynamy tęsknić za bliskością drugiej osoby. I co z tego,ze jesteśmy mądrzejsi, silniejszy o ten cios? Przychodzi nowa znajomość, nowe zakochanie i znów nasze różowe okulary mieszają nam w głowie. Podobnie w życiu jak w piosence- „ i choć tyle się zdarzyło,to do przodu się wyrywa głupie serce” Wiemy jak nie powinniśmy postępować, wiemy co dla nas dobre, a co złe,a często gdy dochodzi do tego następnego razu to nasze mądrości chowają się gdzieś przed nami i bywa,że głupiejemy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  42. Jak mam to wytłumaczyć światu, że jest człowiek o imieniu Kiedy w końcu znalazłem świadectwa tego czarownika, dr Sango, podobnie jak wielu ludzi pomagających odzyskać moich kochanków i złamać dom, skontaktowałem się z nim, ponieważ moja dziewczyna, którą naprawdę kocham z całego serca nagle się zmienia i odwraca się ode mnie i nienawidzi mnie bez powodu, kiedy wyszła z domu i później usłyszała, że ​​mieszka z innym mężczyzną, takie zachowanie było bardzo dziwne, jakby była manipulowana, blokowała mnie przed wszystkimi jego sieci społecznościowe i nie mogłem się z nią komunikować. Naprawdę chciałem odzyskać moją dziewczynę. Szukam pomocy u jej bliskich przyjaciół i rodziny, ale nie wracam. Po rozmowie z dr Sango powiedział mi, jakie rzeczy muszę zrobić, a po 2 dniach ku mojemu zdziwieniu postępowałem zgodnie z jego instrukcjami, moja dziewczyna zadzwoniła do mnie, aby zabrać go do domu i od tego czasu żyliśmy cicho, kontaktując się z wielkim duchowym mężczyzna, dr Sangoon jego. E-mail: spellspecialistcaster937@gmail.com
    spróbuj skontaktować się z lekarzem duchowym, jeśli napotkasz jakiekolwiek trudności, które mogą wystąpić w miejscu pracy lub w rodzinie. dzięki
    Nazywam się Anthonio

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.