Związek na odległość - czy to ma sens? - Część 1




"Miłość pokona wszystko, nawet kilometry" - zgadzam się z tym stwierdzeniem pod jednym warunkiem: zarówno jedna jak i druga osoba są dla siebie szczerze, wierne i ufają sobie wzajemnie. Nie oszukujmy się, odległość ma cholerne znaczenie, dlatego wspomniałem o zaufaniu z obu stron. Wiele razy słyszałem o sytuacjach w których związek na odległość rozpadł się z przeróżnych powodów.  Co z tego, że kochamy się wzajemnie jak widzimy się raz na miesiąc? Moim zdaniem kiedy pakujemy się w taką relację musimy zdawać sobie sprawę, że będzie nam cholernie ciężko. Mam na myśli tęsknotę, brak drugiej osoby obok, obawy, że nasza druga połówka znajdzie kogoś na miejscu i tym podobne.. 

Byłem kiedyś w takim związku, widzieliśmy się raz na dwa tygodnie (czasami nawet rzadziej) - sam moment widzenia się był czymś wspaniałym, nie można opisać tego uczucia słowami. Najgorzej było jednak wieczorami zaraz po spotkaniu, cholerna tęsknota, która rozwalała serducho do zera. Co nam zatem pozostawało? Czat, ten cholerny ekranik i świadomość tego, że za drugą stroną stuka w klawiaturę nasza druga połówka. Jak ten związek się skończył? Dziewczyna nie wytrzymała tłumacząc to tym, że kobieta potrzebuje bliskości drugiej osoby, chce się czuć ważna - niestety przez telefon nie można tego zagwarantować, a spotkanie się raz na dwa/trzy tygodnie to stanowczo za mało. Znajomi też odgrywają tutaj rolę, niektórzy widząc Twój stan tęsknoty będą odradzać Ci związku, który sprawia, że jest Ci smutno/przykro. Nie wspomnę tu o parach, które mają do siebie kilkaset kilometrów i spotykają się raz na pół roku - podziwiam takie związki i sam fakt tego, że trzymają się całkiem dobrze. 

Zapamiętajcie sobie jedno, nigdy nie róbcie czegoś pod daną osobę. Jako przykład opowiem krótką historię mojej znajomej, która specjalnie dla swojego faceta zmieniła uczelnię, miejsce zamieszkania i pracę - wytrzymali ze sobą miesiąc po czym się rozeszli. Ona została w mieście "byłego" i do dzisiaj żałuje dnia w którym zostawiła wszystko żeby tylko spędzić więcej czasu ze swoją miłością, która okazała się niewypałem.
    Podsumowując..

    Wszystko w takim związku zależy od podejścia, siły miłości i psychiki obu stron. Dla jednej osoby taki związek może być idealny, zobaczyć się raz na jakiś czas, wysłać parę SMS'ów i tyle. Dla drugiej mimo tego, że kocha ona drugą osobę związek może być jeszcze bardziej toksyczny niż sama samotność. Dlaczego? Jak to kiedyś usłyszałem: "lepiej być samemu niż z kimś, kto sprawia, że i tak czuję się samotnie.". Pamiętajcie wchodząc w taką relację, że będzie ciężko, każde spotkanie będzie was scalać, ale rozłąka i ponowny czas oczekiwania może być zabójczy

    Będąc w takim związku jesteście zobowiązani o niego dbać w każdej minucie trwania, bo inaczej wszystko szlak trafi. Jak to wam się uda, to przebrniecie przez wszystko. Lecz jeżeli jedno z was oleje sprawę to wiadomo jak to się skończy..
     Nie kilometry dzielą ludzi, lecz obojętność.
    Jeżeli jesteś pewna/y, że ta druga osoba, która jest kilkaset kilometrów od Ciebie jest tą jedyną, to staraj się spotykać jak najczęściej - bo drugiej takiej osoby możesz już w życiu nie spotkać, a każda kolejna "miłość" będzie jak odpalanie prawie pustej zapalniczki.

    A wy? Co sądzicie o takich związkach, a może sami jesteście w jednym? Piszcie!

    Autor bloga:

    32 komentarze:

    1. Ja jestem 2 lata w związku, gdzie Mój chłopak jest za granicą, przyjezdza do Polski raz na około 2 miesiące. Ale to na tydzień, dwa, często są kłótnie itd. Juz "kryzys" przechodzilismy. Ale teraz kilka dni temu wrocilismy do Siebie spowrotem , on znowu jest za granicą, wczoraj pojechał, ale za jakis czas ja mam jechać do niego i razem z nim tam być. Mam nadzieję, że docenimy swoją obecność dzięki temu co przeszliśmy jak nie mogliśmy być przy sobie. Ale jak tak całe życie by miało być na odległość, to myślę, że takie związki są bezsensu. Bo człowiek zaznaje więcej cierpienia niż radości .

      OdpowiedzUsuń
    2. Jestem w takim związku widzimy się co 7 tygodni przez 10 dni

      OdpowiedzUsuń
    3. ta cholerna obojętność

      OdpowiedzUsuń
    4. 200 kilometrów nas dzieli. Rozmawiamy codziennie po 3h. Widujemy się na kilka dni, mniej więcej co 2 tygodnie. Ale planujemy wspólne zamieszkanie, jeszcze nie wiadomo czy w moim mieście czy w jego ale dążymy do tego i w końcu to się stanie...

      OdpowiedzUsuń
    5. Byłam w takim związku , powiem jedno jest w chuj ciężko nie widzieć się codziennie . Każde spotkanie i chwila chciałam aby trwała wiecznie . Lecz gdy przychodził dzień rozstania to tak jak by moje serce rozwalało się na kilka kawałków. Wytrwaliśmy tak 10 miesięcy. I wszystko szlak trafił .. odradzam jak najbardziej Na początku pięknie ładnie ale później psychika siada ...Nie da się tak żyć

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. I tu się z tobą zgodzę psychika siada

        Usuń
    6. Ja byłam w takim związku gdzie mój chłopak świeżo co nim został musiał jechać w delegację az 320 km od domu, mial w niej być około 2/3 miesięcy, po pierwszym zjeździe do domu i po zobaczeniu moich łez złożył w formie papiery na możliwość zrobienia kursów dodatkowych. Wrócił świeżo przed dniem kobiet z umową na pracę w kopalni 20 km od mojego domu.oczywiscie codziennie rozmowy przez telefon i miliony smsów, ale najważniejsze jest to ze uznał mnie ważniejsze niż reszta i może jesteśmy krótki ze sobą to wszystkim życzę takiego faceta

      OdpowiedzUsuń
    7. Tak dorzucając coś od siebie, to u mnie to gnałem co tydzień po 150km by Ją zobaczyć i robiłem wszystko by ten czas wypełnić lecz jeśli chodzi o jedno to usłyszałem "tylko o seks Ci chodzi". Chyba normalne że facet o "tym" myśli, lecz nie po to człowiek kręci kilometry dla samego seksu skoro może w każdej miejscowości skorzystać z "usług towarzyskich" i przypuszczalnie będzie to dużo tańsze. Nie liczę tu wydatków na paliwo ale i inne przyjemności - zwiedzanie okolic, kino, jakieś zakupy ( na "sępa" przecież człowiek nie pojedzie ) itd o zachciankach nie wspomnę.
      I oczywiście wszystko było OK do czasu aż uświadomiłem sobie, że z tego nic nie będzie skoro Ona widzi we mnie tylko to że przyjeżdżam tylko i wyłącznie dla seksu a nie że staram się poczuć trochę bliskości i okazać też że mi zależy. Temat odpuściłem i bo czasami nie warto ganiać kilometrów a rozejrzeć się wokoło.

      OdpowiedzUsuń
    8. ja jestem w takim związku na odległość już rok co się widzimy raz na miesiąc na parę dni jest ciężko ale czekanie i ten moment spotkania jest magiczny, przynajmniej mamy kiedy sie za sobą stęsknić i to jest też potrzebne dla związku ale na dłuższą metę też tak nie można bo jednak człowiekowi potrzebna jest bliskość drugiej osoby, ale dla wyjątkowej osoby warto jest to wszystko wytrwać...

      OdpowiedzUsuń
    9. Byłam w takim związku trzy lata. Na kolejne trzy wyprowadziłam się z rodzinnego miasta, aby z nim zamieszkać. Od rodzinnego domu dzieliło mnie 210km... I w sumie nadal dzieli, bo zostałam tutaj sama ze względu na pracę...
      W grudniu zeszłego roku wyjechałam w delegacje na 1,5 tygodnia, po czym wracam i słyszę, że mam spadać, bo mu się "FAJNIE PISZE" z jakąś pi zdą. Karma jednak wróciła, bo 2tyg po mojej wyprowadzce ta dziewucha dała kosza temu szmaciarzowi xD ogólnie przestał (a może nawet nigdy tego nie robił) ze mną rozmawiać o nas i z tym co dalej. Czuję się jednak uwolniona od tego człowieka, bo to był toksyczny związek.

      OdpowiedzUsuń
    10. Od 6 lat jestem w takim związku (prawie 3 lata po ślubie) i dzisiaj już mogę powiedzieć, że tak nie da się żyć. Niezależnie od tego jak silne uczucie łączy dwoje ludzi, odległość zabija. Brak codziennej obecności, ciepła drugiej osoby jest nie do zastąpienia niczym i ani zaufanie, ani ogromne uczucie nie pomogą. Nie da się całe życie na kogoś czekać...zwłaszcza jeżeli nie ma się pewności, że kiedyś ta osoba będzie obok zawsze.

      OdpowiedzUsuń
    11. hej..widzę, że jeszcze nikt nie zostawił wpisu,wiec będę pierwsza. Jestem/byłam? w takim związku, wyjechałam ja, z nadzieją, że on dołączy jak obiecał. Chciałam żyć lepiej, mieć pracę za godziwe wynagrodzenie i mieszkanie bez kredytu na resztę życia. No i mam. Tyle tylko, że zostałam się zupełnie sama. Z dnia na dzień mój narzeczony odsuwał się ode mnie coraz bardziej. Zapomniał o urodzinach, nie odwiedził mnie odkąd tu jestem i nie pojawił się kiedy do domu na krótko wróciłam. Nagle straciliśmy tematy do rozmów,jakby coś się skończyło...Walczyłam jak mogłam, telefony, setki smsow...odpowiedź zawsze podobna, zwięzła i oschła. Wynik taki,że nie potrafiłam ukryć dłużej frustracji, tęsknoty i rozpaczy za miłością, która umierała na moich oczach. Wylałam morze łez, prawie oszalałam z rozpaczy kiedy zaczął milczeć. Doszedłwszy do wniosku, że już odszedł, tylko zapomniał mi o tym powiedzieć pozwoliłam się podejść innemu. Między nami nie wydarzyło się nic specjalnego,ale zraniło mnie tak bardzo, że zrozumiałam w końcu czego oczekiwałam. Czekałam na konkretny dotyk,i pocałunki,konkretne zachowania i rozmowy...mojego narzeczonego...ryczałam jak opętana,a serce pękło mi poraz kolejny..Czułam się "brudna" i nieszczęśliwa. Potem odciełam się. Od wszystkich i wszystiego. Popełniłam błąd chcąc na siłe zapomnieć. Nie mogłam znieść myśli, że to już zawsze tak będzie,że nigdy nie będę szczęśliwa. Po długim milczeniu niby jakoś dogadaliśmy się, obiecał poprawę. I poprawiło się. Na cały miesiąc. Czułam się jakbym ożyła, jakby ktoś przywrócił mnie do życia. A potem znów to samo, długie dni milczenia i udawanie, ze wszystko jest w porzadku. Nie wytrzymałam, powiedziałam,że odchodzę. Nie przyjął tego do wiadomości-choć moje intencje były jasne. Wolę cierpieć i usychać z tęsknoty aniżeli zmusić go do bycia ze mną w miejscu, w którym on być nie chce. Nie mam serca unieszczęśliwiać nas oboje, a do kraju nie wrócę. Za daleko zaszłam, żeby się teraz poddać. Masz racje Kamilu.Prawdziwa miłość zdarza się tylko raz, potem jest już tylko szukanie czegoś, co będzie zaledwie podobne. Odtąd żyje jak cień...cień kogoś kim dawniej byłam...nie wiem ile to jeszcze potrwa zanim na dobre zwariuje.

      OdpowiedzUsuń
    12. 4 lata w związku w Polsce, on pojechal za granice, po roku czasu pojechałam do niego, po 2 miesiacach wrocilam sama do Polski, potem jeszcze 8 miesiacy zwiazku az doszło do rozstania... 3 lata nie rozmawialiśmy, za 3 miesiące jesteśmy umówieni bo przyjezdza na wakacje do Polski. sens wracania do siebie? po tylu latach nie mam zielonego pojęcia...

      OdpowiedzUsuń
    13. Jestem w takim związku, zresztą już sama nie wiem... Poznaliśmy się na wakacjach za granicą gdzie pracowałam, to była taka miłość od pierwszego wejrzenia ;) i pół roku ze sobą byliśmy, teraz ja jestem w Pl, on cały czas dzwoni, pisze, rozmawiamy na skypie, mówi że kocha, tęskni... Jakby nie chciał to by nie kontaktował się ze mną, a jednak to robi i chce mnie ściągnąć do siebie spowrotem, znaleźć mi prace, ale póki co 3 mies mija i ani on ani ja nie możemy nic poradzić na tą sytuację, strasznie za nim tęsknie... Nigdy nikt tak na mnie nie patrzył, nikt tak nie przytulał i tak strasznie okazywał co czuje, co nadal robi. Tyle, że ja już nie wiem, czy to ma sens...

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Skoro czujesz ze to ten jedyny to na co czekasz ! Nie pozwol by bylo za pozno ;)

        Usuń
    14. Moim zdaniem jeżeli kogoś się kocha tak bardzo bardzo mocno i szczerze można to przetrwać. Wiadomo że jest to bardzo ciężkie jednak jeśli się chce to można wszytsko! Nigdy nie byłam w takim związku ale potrafię sobie to wyobrazić. Ja niestety miałam inne przejścia gorsze od samego rozstania bo było to rozstanie na zawsze... teraz się nauczyłam doceniać i cieszyć się każda chwila bo nigdy nie wiemy kiedy przyjdzie na nas czas.. wiec jeśli kogoś kochacie i chcecie z nim być pomimo wszytsko to róbcie tak aby to się nigdy nie zmieniło. Doceniajcie najmniejsze gesty i słowa. Wtedy się wszystko ułoży :)

      OdpowiedzUsuń
    15. Jestem w takim związku. Pracuje za granicą przez cztery miesiące i wracam potem na dwa miesiące do polski... Tęsknota nie jest dobrym doradcą, często ma się głupie myśli tylko dlatego że brakuje nam tej drugiej osoby. Jeśli się kocha i naprawdę ufa tej drugiej osobie to czas mimo to jak bardzo powoli płynie nie zaszkodzi związkowi tylko go umocni. Jantak właśnie mam z moją dziew, właśnie teraz gdy nie mam jej przy sobie uświadamiam sobie jak bardzo ją kocham i ile dla mnie znaczy a co najważniejsze to to że czeka na mnie w Polsce. Jeszcze 10 dni i znów będę miał ją przy sobie:)

      OdpowiedzUsuń
    16. Jestem w takim zwiazku widzimy sie bardzo malo moze z 3 razy w miesiacu a wytrwalismy juz rok jest bardzo ciezko duzo romawiamy przez tel sms ale to nie to samo co w realu czesto sa zgrzyty ale to wtedy gdy psychika siada juz kompletnie aktualnie ja mam kryzys zadaje sobie pytanie czy to ma sens...ale mysle tylko o nim tylko jego chce wiec mam nadzieje ze nasze wspolne plany na przyszlosc spelnia sie..zobaczymy...

      OdpowiedzUsuń
    17. Ja jestem w związku 3lata a dzieli nas 800 km widzimy się 2 razy w roku a jesteśmy najbardziej szczęśliwi na świecie. Trzeba uwierzyć w miłość i wszystko jakoś będzie się układać. Pozdrawiam wszystkich :)

      OdpowiedzUsuń
    18. Siła uczuć, wiary w drugiego człowieka i można.. To trudne ale jeśli człowiek się uprze...nauczy się czekać mimo chwil zwątpienia. Nie wiesz jaką masz siłę póki nie policzysz ile to trwa. Destrukcja powiadają. Grunt to się nie poddać a wieczory są trudne to fakt tylko myśl istnienia osoby która jest dla Ciebie wszystkim daje pawer by nie zwątpić. Trochę jak opętanie ale jest cel i nadzieja że pełnia szczęścia nastąpi bo dlaczego mam tego nie doświadczyć skoro jestem cierpliwa.

      OdpowiedzUsuń
    19. Takze jestem w takim związku , co prawda nie sa to jakies ogromne odległości bo dzieli nas 50km. Po ponad pol roku znajomosci postanowiłam dac temu szanse i poszlam na mgr do miasta wyśrodkowanego pomiędzy naszymi miejscowosciami z których pochodzimy. Zostawilam wszystko abysmy mieli do siebie blizej. Z początku bylo mi zle nie moglam sie tam odnalezc.. Ale teraz. Nie żałuję:) ufamy sobie , wiem ze mówimy sobie wszystko:)

      OdpowiedzUsuń
    20. Poczułam jak to ja bym pisała o swoim związku... Dwa lata na odległość..i coś nie wytrzymało,coś się skończyło. Trudno tak żyć i podziwiam jednocześnie wszystkie pary trwające w związkach na odległość.

      OdpowiedzUsuń
    21. Tez jestem w takim zwiazku. Od grudnia. Dzieli nas 500km. On ciagle w delegacjach,przyjezdza co 2,3 weekend. Jest bardzo ciezko. Nie wiem,jak bedzie dalej,nie chce go stracic,bo bardzo go kocham. ale czasami mam dosc...

      OdpowiedzUsuń
    22. Poznaliśmy się rok temu w internecie, w czerwcu minie 12 miesięcy jak jesteśmy ze sobą. Dzieli nas ok 615km, nie mamy regularnych spotkań (czasem jest to odstęp dwóch tygodni, a czasem są to dwa miesiące). Jest ciężko, faktycznie dni rozstania są najgorsze i nie życzę tego uczucia najgorszemu wrogowi, jednak nie zamieniłabym tego związku na żaden inny, a jego na żadnego innego mężczyznę. Najważniejsze jest zaufanie, pragnienie bycia razem i codzienna rozmowa (jak mamy ciche dni, to jest istna masakra, smutek, przygnębienie). Jeśli się o związek nie dba to nie ma znaczenia czy jest on na odległość czy druga osoba jest na wyciągnięcie ręki ;)

      OdpowiedzUsuń
    23. 300 km... ból i tęsknota dają o sobie znać ciągle, bez ustanku . Kocham i to jest pewne. Ale ból bywa czasem nie do zniesienia jednak decyzja była przemyślana. Nie chcę być z nikim innym więc nie mam wyjścia...

      OdpowiedzUsuń
    24. Ja jestem ze swoim chlopakiem od roku. Wszystko robiliśmy razem. Żyliśmy jak rodzina. Potrafiliśmy ze sobą rozmawiać na każdy temat. Niestety wyjechał 3 tygodnie temu dzieli nas 1000 km. Rozsypałam się psychicznie. Tęsknota rozrywa mi serce. Przyjechał po dwóch tygodniach na 2 dni. Teraz nie wiadomo kiedy przyjedzie. Nie potrafimy sie juz dogadac. Wiemy że sie kochamy ale każdy z nas ma jakiś problem. Moja tęsknota nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Czy to przetrwamy...na dzień dzisiejszy nie wiem. Chciałabym bardzo ale czasami mam dość.

      OdpowiedzUsuń
    25. Bylam w takim zwiazku przez 1.5 roku dzielilo nas 1000km, wlasnie sie skonczyl przez ciagle klamstwa jednej ze stron...

      OdpowiedzUsuń
    26. Hej. Ja też jestem w takim związku, myślę w sumie, że tą relację można nazwać związkiem. Wyjechałam na Erasmusa, otrzymałam buddiego i to on właśnie jest tą osobą, na której mi zależy. On też to czuje... Ja za kilkanaście dni niestety wracam do kraju, on zostaje tutaj, wiadomo, studia, praca.. Ale cały czas mówi, że mam tu zostać chociaż do końca wakacji.. Że nie chce żebym wyjeżdzała.. Ale nie mogę, muszę wrócić do kraju. On ma za rok przyjechać do Polski na Erasmusa, tylko ze względu na mnie.. On sprawił, że poczułam się dla kogoś ważna, poczułam się kochana, jak nigdy dotąd. Wiem, że on nie jest chłopakiem jak każdy inny. Czuję to. Potrafimy ze sobą rozmawiać godzinami, nie widzimy się chociaż jeden dzień, to rozmawiamy na Skype, piszemy bardzo dużo. Żadne z nas nie chce się rozstawać. Ale 1500 km, to jednak bardzo duża odległość. Czy to ma sens? Nie wiem, ale cholernie boję się tej tęsknoty za nim.

      Kamil, w tym co piszesz jest sama prawda. Liczą się uczucia i zaufanie, a nie kilometry, ale jest to bardzo ciężka próba związku.
      Pozdrawiam gorąco ;)

      OdpowiedzUsuń
    27. Według mnie 50, czy 100 km to żadna odległość... mnie i mojego chłopaka dzieliło (Uwaga - 16 tysięcy kilometrów!). Gdy zdecydowaliśmy się zostać parą od razu wiedzieliśmy, że daleko od siebie być nie możemy. Jesteśmy dorosłym ludźmi i chcieliśmy poważnego związku. Po 1,5 miesiąca ja przeniosłam się na drugi koniec świata, i powiem, że jestem b. szczęśliwa :) Uważam, że związki na odległość mają sens tylko w przypadku, gdy istnieje w niedalekiej przyszłości wizja zmiany tego stanu. Życie polegające na spędzaniu wieczorów wlepionym w monitory telefonów i komputerów to dla mnie czas stracony. Spotykając się raz na jakiś czas nie możemy tak na prawdę poznać drugiej osoby.Zycie codziennie to coś zupełnie innego, i w wielu przypadkach druga osoba okazuje się totalnie odmienna od naszego wyobrażenia. Widząc się raz na miesiąc spotkanie jest w 100 procentach zaplanowane, pełne atrakcji, tematy do rozmów się nie kończą, nie ma tam miejsca na problemy, ponieważ chcemy jak najlepiej wykorzystać ten czas. Mimo wszystko warto walczyć o miłość, i czasami trzeba podjąć najbardziej zwariowaną decyzję, i zostawić za sobą wszystko, żeby być szczęśliwym :]

      Pozdrawiam :)

      OdpowiedzUsuń
    28. Świetny artykuł.Sama całkiem niedawno byłam w takim związku ale po 3 tygodniach się rozpadł bo mój były mnie rzucił tłumacząc to tym że się czepiam o jego pomysły.Prawda jest taka że go bardzo kochałam i mi zależało na tym by nic mu się nie stało a on nawet nie myślał o mnie robiąc to co robił ... Najśmieszniejszy jest fakt że dzień wcześniej napisał jak to mnie kocha i czeka tylko do wakacji by się ze mną zobaczyć następnego dnia pisaliśmy normalnie a potem coś mu odwaliło i się skończyło ... Tak naprawdę cieszę się że to koniec bo to co on teraz odwala przechodzi ludzkie pojęcie tak naprawdę nigdy go nie znałam i jak do tej pory do mnie piszę co to on nie robi ze swoimi kolegami to ja się czasami zastanawiam czy ja byłam normalna zakochując się w nim ... Ja wierzę w miłość na odległość ale tylko wtedy kiedy dwóm stroną zależy na tym a nie tylko jednej.Najlepiej by było znaleźć miłość na miejscu bo wiadomo każdy potrzebuje bliskości drugiej osoby a nie tylko świadomość że jest się zajętym.Pozdrawiam :)

      OdpowiedzUsuń

    Obsługiwane przez usługę Blogger.