Jak powinien wyglądać związek?



Dla jednych związek jest odskocznią do codzienności, dla niektórych źródłem seksu, dla jeszcze innych związek jest czymś na pokaz - jak ja widzę związek? Postaram się wam przedstawić mój punkt widzenia w kilku punktach jak to mam w zwyczaju. Polecam również przeczytać artykuł "zanim wpakujesz się w związek, pamiętaj..".

1. Jeżeli jesteście już razem starajcie się utrzymywać tą relację na jak najlepszym poziomie, mam na myśli rozmowy o problemach, wspólne ich rozwiązywanie, nie kłóćcie się o pierdoły bo to tylko psuje nastroje. Jeżeli coś was gryzie - mówcie o tym, nigdy nie trzymajcie emocji w sobie.  
2. Starajcie się o siebie cały czas, znaczna część związków rozpada się ponieważ jedna ze stron uznała, że zdobyła drugą w 100% i nie musi się już starać - to nie tak działa. W związku albo robisz coś na 100%, albo nie rób tego wcale.
3. Związek to nie coś co musi być na pokaz, nie każdy musi o nim wiedzieć, związek to dwójka ludzi, którzy mocno się kochają, potrafią przetrwać każdy kryzys i nie obchodzi ich co inni o nich myślą.
4. Zaufanie to jeden z głównych filarów - nie ograniczajcie się nawzajem. Skoro kochacie się to nikt z was niczego głupiego nie odwali. Każdy potrzebuje wypadów ze znajomymi, każdy ma swoje grono w którym czuje się dobrze i czasami trzeba zrozumieć fakt, że po prostu nie przedyskutujemy męskich tematów w obecności dziewczyny (i na odwrót). To chyba jasne.
5. Jeżeli coś wam nie wychodzi spróbujcie to naprawić, no chyba, że jedna ze stron nie za bardzo chce dojść do porozumienia. Kiedyś przeczytałem niezły cytat, spytano bowiem parę staruszków jak wytrzymali ze sobą 50 lat? Wiecie co odpowiedzieli?: "bo widzi Pan, urodziliśmy się w czasach, kiedy jak coś się psuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało do kosza." - nie muszę tutaj chyba nic dopowiadać.
6. Bądźcie szczęśliwi razem, ale nigdy nie uzależniajcie szczęścia od drugiej osoby - bo może przyjść taki moment (czego wam nie życzę) w którym druga osoba was zostawi, a wy zostaniecie z niczym. 
7. Rozwijajcie wspólne zainteresowania, priorytety, ludzie nie zwracają na to uwagi i kiszą się w związkach bez jakiejkolwiek przyszłości. Grunt to wspólne zainteresowania, bądź wspieranie drugiej osoby w osiąganiu celów, dopasowane charaktery - chociaż mówią, że przeciwieństwa się przyciągają - owszem, ale do czasu.

jeśli się kogoś kocha to jest się z nim zawsze. a nie tylko wtedy, kiedy jest dobrze.

Oczywiście każdy widzi to inaczej, ja chciałem to zawrzeć w kilku zwięzłych punktach, do sprawy musicie podejść razem, naprawiać to co się psuje, wspólnie rozmawiać, wychodzić na spacery, starać się zrozumieć się wzajemnie i mieć zaufanie do siebie. Napiszcie w komentarzach swój punkt widzenia, możemy wspólnie uzupełniać ową listę! :)

16 komentarzy:

  1. Bardzo konkretnie i na temat :))) trochę przykro mi jeśli u mnie punkt 1,2,5,7 nie istnieje lub istnieje tylko po jednej ze stron... a reszta punktów no jako tako powiedzmy, że jest spełniona... i racja to nie jest szczęśliwy związek, ale jakimś cudem jeszcze jest :)) pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. niesamowity wpis:) bardzo dobry blog-pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. https://www.youtube.com/watch?v=WbSUtomHvZc

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma na relacje "złotych rad". Jestem familiologiem- Wiem,że wpływ na relacje ma zaburzenie systemu, dostępność do zaspokajenia swoich potrzeb. ZWIĄZEK to szereg decyzji a nie jedna decyzja! http://swiatwidziany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. "Jeśli się kogoś kocha to jest się z nim zawsze a nie tylko wtedy gdy jest dobrze ..."
    Ale nie wtedy kiedy facet bije kobietę, oszukuje i pije,i nie chce się zmienić...

    OdpowiedzUsuń
  6. w zupełnosci masz racje Kamilu -tak powinno byc w szczesliwym zwiazku

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę podobnie, a w moim związku przez dwa lata wszystko stąd było na odwrót. Nic dziwnego, że się rozpadł...

    OdpowiedzUsuń
  8. jak dla mnie to twój punkt widzenia to tak naprawde zrzut memów o zwiazkach z ostatnich lat... brawo kamilu, moze by tak jakieś własne przemyślenia?

    OdpowiedzUsuń
  9. a jeśli np: męszczyzna nie chce rozmawiać tylko siedzi cicho mało czasu spędza dla kobiety ciągle mówi że jest zmęczony nie ma czasu i szuka wymówek to jak dojść do porozumienia i mówi tylko o współżyciu

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej. Ja już zaczynam wątpić, czy takie związki istnieją. Przez ponad rok byłam z gościem, którym, jak byłam pewna odwzajemnia moje uczucie. Było między nami wiele wzlotów i upadków, przeszliśmy nie jeden poważny kryzys; zerwaliśmy, by powrócić do siebie po pół roku, jego zdrada, ale mimo wszystko postanowiliśmy zawalczyć o siebie, o to uczucie, które nas połączyło, ale to co się ostatnio wydarzyło na zawsze przekreśliło już szanse na to, że będziemy razem na dobre i złe. Zapewniał mnie o swojej miłości, starał się jak nikt inny przedtem. Czułam się przy nim kochana i szczęśliwa. Serio widziałam w nim tego jedynego, tego, którego się szuka całe życie i gdy się spotyka mówisz tak to on, z nim chcę przeżyć resztę moich dni. Po ponad roku bycia razem przedstawił mnie swojej rodzinie; tak to trochę dziwne, że tak po długim okresie, ale zważywszy na to że nasz związek to był związek w większości czasu na odległość, to nie jest takie dziwne, że tak późno. Po kilku dniach po tym, jak przedstawił mnie swojej rodzinie przestał się o mnie starać. Drążyłam temat, pytałam co się dzieje, a on mnie zbywał tekstem, że się czepiam, że zaczynam go denerwować tymi ciągłymi pytaniami "dlaczego, o co chodzi?", ale ja czułam, że coś jest nie tak. Intuicja nigdy mnie nie zawiodła i tak było i tym razem. Po kilkukrotnych moich namowach, by powiedział co się dzieje oznajmił, że powinniśmy pozostać przyjaciółmi, bo jego rodzina mnie nie akceptuje, że doradza mu, by znalazł sobie inną dziewczynę, że zasługuję na lepszą itp., itd. Zostawił mnie tylko dlatego, że jestem niepełnosprawna - nie jeżdżę na wózku inwalidzkim, czy w tym podobne, tylko mam problemy zdrowotne, które jednak nie wykluczają mnie z normalnego życia, funkcjonuję jak każda w pełni zdrowa osoba. To bardzo mnie zabolało, wiedział od początku, jaka jestem i zapewniał, że dla niego to nie ma znaczenia, że liczy się tylko to, że się kochamy i chcemy być razem, a tu nagle z dnia na dzień potrafił to wszystko przekreślić, tylko dlatego, że jego rodzina mnie nie zaakceptowała. Gdzie ta jego miłość, gdzie to własne zdanie? Skoro się kogoś kocha, to owszem trzeba się liczyć ze zdaniem bliskich, ale przede wszystkim trzeba walczyć o to czemu samemu się chce, a nie spełniać oczekiwania innych, kierować się tym co powiedzą inni. Powinien pokazać rodzinie, że mimo iż nie akceptują jego wyboru, to on będzie ze mną, bo mnie kocha i jest ze mną szczęśliwy i będąc razem pokazać im, że jesteśmy razem, bo się kochamy, a nie tylko żeby nie być samotni. Teraz po tym wszystkim, czuję że ten cały związek to była jedna wielka farsa, szkoda tylko, że kosztem złamanego serca i zaufania, bo nie wiem, czy już kiedykolwiek zaufam jakiemuś innemu facetowi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej wiem co czujesz bo ja to samo przeszedłem moja historia jest podobna do twojej i też jestem osobą nie pełnosprawną i też taksamo mam problemy zdrowotne pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma idealnego przepisu na związek. Każdy jest niepowtarzalny i to jest w związkach najlepsze

    OdpowiedzUsuń
  13. no ten artykuł na pewno da wielu parom co nie co do przemyślenia :D Jednak nie ma też co tak brać też wszystkiego bardzo dosadnie

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej. Jestem z chłopakiem 3 lata ( mamy po 21 lat). Kłócimy się w sumie cały czas o to samo, o kolegów.. Spotyka się z nimi w tygodniu, nieraz nawet codziennie, a ze mną w weekendy i raz na jakiś czas uda nam się spotkać jeszcze w tygodniu.. Ale jak się już widzimy to oczywiście wieczór spędzamy z kolegami, męczy mnie już to, od 7 miesięcy każdy weekend spotykamy się z kolegami. Tyle razy poruszałam temat ,że chciałabym spędzić weekend tylko z nim, to powiedział mi, że z nimi czuje takie dopełnienie.. Po ostatniej kłótni powiedział, że się zmieni, że będzie więcej czasu spędzał ze mną. Mówi mi, że mnie kocha, że nie wyobraża sobie życia beze mnie ale jakoś nie specjalnie to pokazuje. A drugi nasz problem to, to ,że jak już jesteśmy razem to jest cisza, on używa telefonu, a ja siedzę obok.. Albo poprostu siedzimy w ciszy, nieraz coś pogadamy ale nie za długo..Czy to jest możliwe, że nie mamy o czym rozmawiać już po 3 latach? Czy jest szansa,że to się zmieni? Czy w sytuacji co do kolegów nie przesadzam ? Czy jest o co walczyć?
    Chciałabym wiedzieć jak wy to widzicie. Proszę szczerze i bez głupich odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.